Stosunkowo często można usłyszeć, że ktoś jest wzorem do naśladowania. Takie stawianie sprawy może denerwować, ale trzeba to zrozumieć – mówienie o wzorze do naśladowania wynika wyłącznie z troski.
Chcę być sobą!
Niektórzy mogą mówić o ignorowaniu wzorów i chęci bycia sobą. To również jest zrozumiałe, ale warto zadać sobie pytanie, jak to jest z tym byciem sobą? Czy nie jest przypadkiem tak, że zawsze szukamy kogoś, na kim można się wzorować? Weźmy sobie za przykład dziecko trenujące piłkę nożną. Jeżeli dziecko trenuje piłkę nożną, z pewnością podpatruje Roberta Lewandowskiego czy innych czołowych piłkarzy świata.
Można więc powiedzieć, że podpatrywanie kogoś to naturalna kolej rzeczy – na dobrą sprawę wszystko sprowadza się do tego, aby brać pod uwagę to, co dobre.
Jeden wzór?
Warto również zastanowić się nad ograniczaniem do jednego wzoru – kto powiedział, że trzeba koncentrować się wyłącznie na jednej osobie? Czy nie lepiej spoglądać na różne osoby? Zostając przy piłce nożnej, świetnym przykładem jest piłkarz idealny. Można mieć inne zdanie, ale naprawdę trudno sądzić, że taki piłkarz istnieje (raczej każda osoba ma wady). Oczywiście są tacy, którzy nie mają ich wiele, ale to już temat na inny tekst. Wypada też podkreślić, że można przypuszczać, iż sportowcy często uważani są za wzorce.
Niektórzy mogą zapytać, z czego to wynika? Odpowiedź na takie pytanie nie należy do najprostszych. Na pewno spore znaczenie ma zainteresowanie sportem i nie chodzi w tym momencie tylko o Polskę – znani piłkarze to ludzie popularni na całym świecie. Nie ma też co ukrywać, że duże znaczenie mają media społecznościowe – media społecznościowe sprawiają, że znane osoby stają się kibicom bliższe.
Szukanie wzoru a bycie sobą
Jest etap, kiedy szukamy wzoru i dobrze zadać sobie pytanie, kiedy ten etap się kończy? Prędzej lub później możemy mówić o tworzeniu własnej historii.
Najlepiej być sobą, ale trzeba też pamiętać, że na samym początku istotne jest znalezienie kogoś, na kim można się wzorować.