Kilka dni temu CKE podała wyniki z tegorocznego egzaminu dojrzałości. Nigdy nie trzeba było na nie tyle czekać. Z drugiej strony matury nigdy nie odbywały się w tak specyficznych warunkach. Epidemia koronawirusa spowodowała, że cały egzamin odbywał się miesiąc później, dodatkowo towarzyszył mu ostry reżim sanitarny. W tym roku wyjątkowo zrezygnowano również z części ustnej egzaminu. Jak z tym wszystkim radzili sobie uczniowie? Wyniki pokazały, że najlepiej nie było.
Pomimo tego, że uczniowie mieli więcej czasu na naukę, to najprawdopodobniej wykorzystywali go inaczej. Co więcej, od połowy marca nauka w szkołach odbywała się zdalnie, co też odbiło się na uczniach ostatnich klas liceum. Nie byli prowadzeni przez nauczycieli niemalże do samego końca, a sami musieli od siebie wykrzesać chęci, motywację i determinację do nauki. Niestety, w wielu przypadkach się tak nie stało. Egzamin, który miał być prosty, stał się dla wielu murem nie do pokonania.
Średnie wyniki matur
W tym roku do matury podeszło 259 tysięcy uczniów, a tylko 74% zdało egzamin w pierwszym terminie. To kilka procent mniej niż w tamtym roku, ponieważ w 2019 roku średni wynik dla wszystkich uplasował się w okolicach 80%. Tegoroczna matura wypadła najgorzej w historii nowej matury, jednak CKE przekonuje, że wynik jest dosyć dobry. W tym roku maturzyści mieli dużo więcej na głowie, nie tylko naukę. Koronawirus istotnie wpłynął na polskie szkoły. Przed egzaminem dojrzałości rozpoczął się chaos związany z terminami matur, które zawsze odbywały się w maju. Co więcej, szef MEN przekonuje, że wielu uczniów po prostu zlekceważyła egzamin maturalny i się do niego nie przygotowała. Jednak wyniki nie są powalające, tylko 17,2% uczniów ma prawo do poprawy matury. W praktyce oznacza to, że nie zdali egzaminu z jednego podstawowego przedmiotu, tj. język polski, matematyka i język obcy, Jeżeli uczeń nie zda więcej niż jednego egzaminu, wówczas zyskuje prawo do jego poprawy za rok. Niezmiennie jak co roku wypadła matura z matematyki. Egzaminu nie zdało 21% uczniów, a średni wynik wyniósł jedyne 52%.
Jak co roku, najwięcej osób zdało język polski, jest to aż 92% maturzystów. Najczęściej uczniowie wybierają na maturze egzamin z języka angielskiego- w tym roku było to 94% osób mających prawo przystąpienia do matury. Średni wynik matur z języka polskiego uplasował się dosyć wysoko, wyniósł bowiem 73%. Są to rezultaty niższe niż w poprzednich latach, jednak nie aż tak bardzo. Wysoką różnicę w zdawalności zauważono na poziomie rozszerzonym. Te z kolei są zdecydowanie niższe niż w poprzednich latach. Średni wynik, poza paroma wyjątkami, dla przedmiotów na poziomie rozszerzonym nie wyniósł 50. Najlepiej wypadła rozszerzona matura z języka polskiego i obcego, a biologia i inne przedmioty niszowe, tj. historia sztuki, łacina, historia muzyki uzyskały ponad 50%. Pozostałe już tak dobrze nie wypadły. Wyniki indywidualne zostały ogłoszone 11 sierpnia między godziną 8.00, a 11.00. Tego samego dnia uczniowie otrzymali świadectwa dojrzałości ze swoich szkół.
Co to oznacza dla polskiego szkolnictwa?
Przede wszystkim widoczna jest tutaj nieudolność nauczycieli i całego szkolnictwa. Niestety, ale zdalną nauką zajmują się ludzie niekompetentni, którzy lata świetności mają za sobą. Pokazało to także nieudolność polskich władz w zakresie opieki nad uczniami. Nie dość, że egzamin odbywał się w reżimie sanitarnym, co generowało duży stres dla młodzieży, to dodatkowo dowiedzieli się o przeniesieniu majowych matur dopiero 7 kwietnia, a nowy termin znany był 24 maja. Był to ponad miesiąc trzymania tegorocznych maturzystów w dużym stresie i niepewności, co nie służyło wysokiej zdawalności egzaminu dojrzałości.
Co to oznacza dla samych maturzystów? Na pewno wielu z nich będzie musiało powtórzyć egzamin za rok. Wielu nie dostanie się na upragnione studia. Koronawirus obnażył nieudolności polskiego szkolnictwa. Konsekwencje mogą ciągnąć się latami. Nie jest to niczym odkrywczym, jednak teraz widać to na papierze. Nie zapominając, to szkoła służy edukacji, uczniowie nie mieli obowiązku przygotowywać się do matury “po zajęciach”, bo temu służy placówka i jest to jej główne zadanie. Sami maturzyści muszą pamiętać, że inne studia niż wymarzone też są dobre, a za rok można próbować swych sił na nowo.