Pandemia sprawiła, że musieliśmy się odnaleźć w całkiem nowej, nieznanej nam sytuacji. W związku z odmrażaniem gospodarki rząd zdecydował się, aby otworzyć większość lokali i pozwolić ludziom swobodnie chodzić po ulicy. Jednak wprowadził również pewne obostrzenia i warunki. Niestety, zasady higieny, kłócą się często z ekologią. Na ulicach, w sklepach, czy restauracjach zużywa się obecnie tony plastiku i materiałów sztucznych, które nie podlegają recyklingowi. Co w tej sytuacji, jak dbać o planetę w czasach pandemii?
Maseczki, rękawiczki i inne śmieci
Jednorazowe rękawiczki oraz maseczki, woreczki foliowe, jednorazowe sztućce i mamy przepis na ekologiczną katastrofę. A to przecież nasze pandemiczne realia. Oczywiście, wszystko zostało wprowadzone ze względów bezpieczeństwa, jednak nie sposób przejść obojętnie, gdy z koszy wysypują się nie biodegradowalne rękawiczki, a na ulicach leżą jednorazowe maseczki, czy zużyte foliowe woreczki, które również miały chronić posiadacza, przed potencjalnie skażoną powierzchnią. Oczywiście to nie wina wirusa, tylko mentalności ludzi, jednak, czy jest coś, co możemy zrobić, aby zachować bezpieczeństwo swoje, a jednocześnie planety? Otóż okazuje się, że tak. Możemy sprzątać po sobie i wrzucać zużyte odpadki, do specjalnych pojemników do recyklingu. Maseczkę jednorazową, można zamienić na wielorazową z filtrem.
2020 rok proekologiczny?
Dla ekologów i osób przejętych losem planety to miał być przełomowy rok. Początek walki z energetyką węglową, wiele ważnych konferencji na temat gazów cieplarnianych, czy innych akcji na rzecz planety. Wiemy już, że nie żadne z nich się nie odbędzie. Pieniądze, które miały iść na walkę o lepszą planetę, muszą być przekazane na batalię z kryzysem gospodarczym. Dodatkowo otwarcie restauracji, spowodowało wzrost problemu z plastikiem. Restauracje oferując jedzenie na wynos, sprzedają więcej jednorazowych opakowań, tym samym, znowu przybyło plastiku, z którym nie wiadomo, co zrobić. Wszelkie konferencje naukowe, czy projekty ustaw, które miały wprowadzać bardziej ekologiczne rozwiązania, utknęły w martwym punkcie i nie wiadomo czy i kiedy do nich wrócimy.
Organizacje Ochrony Przyrody, a kryzys ekonomiczny
Pandemia wywołała poważny kryzys gospodarczy i chociaż efektem tego kryzysu jest obniżenie emisji gazów cieplarnianych, to nie ma powodów do radości. Mniej pieniędzy dla gospodarki, to również mniej pieniędzy dla organizacji, które dbają o planetę. Nie ma pieniędzy na akcje proekologiczne, jednocześnie ludzie niepewni swojej sytuacji finansowej i przerażeni wirusem, nie chcą myśleć teraz o kondycji środowiska. Chociaż ekolodzy podkreślają, że pandemia, to taka namiastka tego, co może się stać, jeżeli nie będziemy dbali o planetę, gdyż kryzys ekologiczny, może być znacznie gorszy.
Pandemia nie sprzyja ekologicznemu trybu życia
Śmieci powstające w wyniku obostrzeń sanitarnych, to jedno. Kolejnym problemem jest zużycie wody. Co zrozumiałe oczywiście, bo aby zachować zdrowie musimy bardziej, niż kiedykolwiek myć wszystko dookoła. Ponadto nawet wielorazowe maseczki, w jakimś stopniu nie są eko, ponieważ wymagają ciągłego prania. Tym samym zużywamy więcej wody. Kolejnym problemem zwłaszcza na początku pandemii było masowe kupowanie dóbr na zapas, następnie oczywiście ich wyrzucanie, ale to, co najgorsze w tym zjawisku, to sztuczne napędzenie przemysłu i wymuszenie produkcji, jeszcze większej ilości dóbr, mimo że to niekoniecznie. Ponadto wielorazowe produkty, jak wspomnieliśmy, częściej lądują na ziemi, aniżeli w śmietniku. Powodem jest też mała ilość pojemników na śmieci, lub zbyt rzadkie opróżnianie ich przed odpowiednie służby, wreszcie nieodpowiednia utylizacja. Na wzrost śmieci przyczyniła się też większa niż wcześniej potrzeba kupowania przez internet. Niestety nie wszyscy sprzedawcy, korzystają z rozwiązań less waste, czy opakowań biodegradowalnych. To kolejna okazja do produkcji zanieczyszczeń i zwiększania problemu śmieci na świecie.