W 2004 roku Tomasz Komenda, został w wyniku nieprawidłowości organów ścigania w postępowaniu karnym, skazany na karę 25 lat więzienia za gwałt i zabójstwo 15-letniej Małgorzaty Kwiatkowskiej. Czternaście lat później, wyszedł na wolność, ponieważ Sąd Najwyższy uniewinnił go, stwierdzając, że nie było podstaw, aby sądzić, że czyn ten dokonał. Tomasz Komenda spędził w więzieniu aż 18 lat, wliczając w to proces. Podczas pobytu miał być okropnie traktowany, nie tylko przez współwięźniów, ale również przez strażników więziennych. Były minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski wystąpił o 18 milionów dla Tomasza Komendy, zadośćuczynienia, za 18 lat koszmaru.
Zbrodnia, której nie popełnił
Jak doszło do tego, że Tomasz Komenda, człowiek niewinny, spędził osiemnaście lat w więzieniu, za przestępstwo na tle seksualnym, którego nie popełnił? Aby zrozumieć sytuację, należy cofnąć się do nocy sylwestrowej w roku 1996/97. Piętnastoletnia ofiara bawiła się wówczas w dyskotece w Miłoszycach. Jak można się domyśleć bawiła się i piła alkohol. Po jakimś czasie lokal opuściła z trzema mężczyznami, którzy mieli ją prowadzić. Świadkowie zeznali, że wśród mężczyzn był niejaki Ireneusz M. Nazajutrz, ciało młodej dziewczyny znaleziono między gospodarstwami, w której pobliżu leżał naszyjnik oraz kolczyk. Ponieważ świadkowie wskazali na Ireneusza M., został on przesłuchany i zeznał, że owszem obserwował dziewczynę, gdy tak bawiła się na dyskotece, co ciekawe zapamiętał jej skarpetki oraz czerwony pasek. Jednak zeznanie to, nic nie wniosło do sprawy. W 2000 roku w programie telewizyjnym Telewizyjne Biuro Śledcze przedstawiono jednak wizerunek mężczyzny, który miał tamtej nocy bawić się wspólnie z Małgorzatą. Jedna z widzek, rozpoznała w mężczyźnie z portretu wnuka swojej sąsiadki, Tomasza Komendę. Następnie badania miały potwierdzić, że zebrany materiał dowodowy na miejscu zbrodni, jak i ślad zębów oraz zapach z miejsca zbrodni, zależały do Komendy, jednak w aktach znajdowała się adnotacja, że równie dobrze, mogą należeć do kogoś innego. Co ciekawe, 12 świadków zaprzeczyło, jakoby mógł być to Tomasz Komenda, ponieważ tamtej nocy, bawił się we Wrocławiu. Sam Komenda, potwierdzić miał, że owszem był tamtej nocy w Miłoszycach, a nawet odbył stosunek z kobietą, jednak dobrowolny i nie była to ofiara. Jednak w toku śledztwa, okazało się, że było to wymuszone zeznanie. Tomasz Komenda został skazany, na 25 lat więzienia, za którego przestępstwo nie popełnił, do tego bardzo ciężkie.
Piekło na ziemi i przełom w sprawie
Przestępcy seksualni, zabójcy kobiet i dzieci, pedofile nie mają łatwego życia w więzieniu. Nie od dziś wiadomo, że chodzą pogłoski, jakoby inni więźniowie, za cichym przyzwoleniem strażników, pastwili się nad takimi przestępcami. Historia Tomasza Komendy zdaje się potwierdzać tę tezę. Chociaż sam oskarżony nigdy nie opowiedział, że szczegółami co wydarzyło się za więziennymi murami. To jego obrońca stwierdził, że był on traktowany jak „śmieć”. Na szczęście w 2016 roku Sąd ponownie zajął się sprawą Tomasza Komendy. Po przeanalizowaniu aktów sprawy okazało się, że w toku śledztwa doszło do wielu nieprawidłowości,oraz że nie było żadnych przesłanek, które jednoznacznie potwierdziłyby, jakoby Tomasz Komenda miał popełnić zbrodnię, o którą został oskarżony. W 2017 roku ujawniono, że związek ze śmiercią nastolatki, miał nie kto inny, jak Ireneusz M. Znał on wiele szczegółów dotyczących ofiary, np. tego, że miała na sobie białe skarpetki, chociaż nie mógł ich widzieć, ponieważ były pod kozakami. Związku, z czym musiał on widzieć ofiarę bez butów. Ponadto był on skazany kilkukrotnie za gwałt. Niestety jeden ze świadków w sprawie Piotr S. znajomy Ireneusza M. zmarł nagle, podczas libacji alkoholowej.
Czy Tomasz komenda otrzyma 18 milionów?
Podobno nikt jeszcze nie wnioskował o tak wysokie zadośćuczynienie. Chociaż sprawa może wydawać się oczywista, to może nie być łatwo uzyskać tych pieniędzy dla niesłusznie skazanego. W postępowaniu dotyczącym owego odszkodowania uczestniczy oczywiście prokuratura. Tego typu sprawami zajmuje się Wydział Sądowy Prokuratury Okręgowej. Oznacza to, że w sprawie Tomasza Komendy, będzie decydował między innymi nie kto inny, jak prokurator, który wiele lat temu, był autorem aktu oskarżenia Tomasza Komendy- Tomasz Fedyk. Jednak nie wszystko stracone, ponieważ mecenas Ćwiąkalski twierdzi, że są spore szanse, aby odszkodowanie otrzymać, oraz będzie wnioskował, aby postępowanie miało charakter tajny.